Opisywany egzemplarz od frontu
Pionier na pierwszy rzut oka był w słabym stanie. Brak jednej lampy UCH21, obcięty kabel zasilający, brak pokręteł od potencjometru i tylnej ścianki. Standard. Jednak miał atut w postaci idealnej obudowy i jak się później okazało nieuszkodzonej głowicy. A jak wiadomo, jeśli głowica jest nienaruszona to reszta usterek do naprawy w tym radiu to mały pikuś.
Pionier po wstępnej naprawie
Jak zawsze naprawę Pioniera zaczynam od wyjęcia wszystkiego z obudowy i umyciu jej detergentem. Na koniec nabłyszczam ją samochodowym środkiem do plastików. Środek ten zawiera wosk, więc po przetarciu szmatką obudowa lśni jak nowa.
Następnie zabrałem się za głośnik. Po usunięciu miejscowych śladów rdzy pokryłem go farbą w sprayu. Oczywiście w przypadkach, gdy nie jest zardzewiały, zostawiam go w stanie oryginalnym. Tkanina głośnikowa była w kiepskim stanie, brudna, zbutwiała ze śladami rdzy. Gdy ją prałem, rozleciała się, więc zastąpiłem ją nową.
Schemat wersja I
Po przykręceniu głośnika do obudowy zabrałem się za chassis radia. Oczyściłem je z kurzu i nalotów rdzy.
Zazwyczaj pierwszą czynnością naprawczą w Pionierze jest wymiana kondensatora elektrolitycznego zasilacza. Tu wymiany nie trzeba było robić. Ktoś już go wymienił na Belma 2 x 32 uF . Drugi elektrolit 50 uF równoległy do R17 obowiązkowo musiałem wymienić. Po wstępnych oględzinach wymieniłem też dwa kondensatory w rurkach 100nF na nowe. Wymieniłem pionowy rezystor odpowiedzialny za żarzenie lamp na sprawny. W uszkodzonym jedna sekcja była rozerwana. Uzupełniłem brakującą UCH21. Jeszcze miałem jedną wolną. (Poza tym w zapasach mam jeden, nienaruszalny komplet serwisowy sprawnych lamp do Pioniera). Wymieniłem dwie przepalone żarówki oświetlenia skali. Sprawdziłem wyłącznik zasilania w potencjometrze. Zamontowałem kabel zasilający w bawełnianym oplocie z bakelitową wtyczką. Sprawdziłem wzrokowo stan głowicy i lutowanie cewek. Reasumując, tych wad i braków było sporo, a jeszcze nie włączałem odbiornika do prądu.
Schemat wersja II
Mój "przyrząd" zasilający. Żarówka 60W - jako bezpiecznik.
Nie pisałem wcześniej, ale pierwsze włączenia naprawianych radii robię właśnie przez żarówkę
Podlutowałem się do głośnika i zaryzykowałem pierwsze włączenie do prądu, oczywiście przez żarówkę. Niespodzianek nie było, radio pomału się rozgrzało i cichutko zabrumiało. Odbiornik działał. Na każdym zakresie coś cicho odbierał.
Na drugi dzień ponownie zabrałem się za naprawę. Tego dnia radio już nie chciało działać...
Zacząłem kombinować. Przekładać lampy, stukać(!), mierzyć rezystory. Na oko wszystko dobrze zmontowane, na swoim miejscu, elementy raczej sprawne. Tak czasami ze starymi radiami bywa. Straciłem z godzinę, ale znalazłem przyczynę usterki. Winowajcą był potencjometr, który działał, gdy się mu wcisnęło ośkę. Odciągnięcie ośki tworzyło przerwę dla sygnału w obwodzie. Ten potencjometr był wymieniony przez poprzednika, ale też padł. Jakość, a przez to awaryjność tych Telpodów zawsze była kiepska.
Radio gra już głośno. Poprawiło się, gdy wymieniłem kondensatory w ekranie odchodzące od potencjometru. Powinny mieć po 20 nF, a miały 2nF i 10 nF. Musiałem je zaekranować, a to nie było takie proste.
Kiedyś odlałem sobie pokrętła do Pioniera. Teraz mogą się przydać. Muszę je tylko wypolerować i nawiercić.
Prawie finał. A ha, wymieniłem jeszcze linkę napędu skali. Stara pękła przy kręceniu. Pokrętła znalazłem jednak oryginalne. Zostaje tylko skombinować albo dorobić tylną ściankę. (Na razie będzie dorobiona).
Ile Pionierów odzyskało życie z moich rąk? Chyba będzie ze dwadzieścia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz